piątek, 30 grudnia 2016

Sałatka z tortellini lub ravioli

Znajoma powiedziała mi, że w życiu nie jadła lepszej sałatki. Dlatego polecam wypróbować i skosztować. Robi się szybko i prosto. Przepis dostałam od siostry a ona znalazła gdzieś w sieci. Prawdziwego źródła przepisu nie znam. Zapraszam do Małgosi na błyskawiczny piątek.





Składniki:
  • 1 opakowanie pierożków tortellini lub ravioli z mięsem (250g) 
  • 1 puszka kukurydzy
  • 4 - 5 ogórków kiszonych lub konserwowych
  • 2 pomidory
  • 3 jajka ugotowane na twardo
  • majonez 200 ml (u mnie Kielecki)
  • jogurt typu greckiego 150 g
  • sól, pieprz do smaku
  • szczypiorek do dekoracji
Pierożki ugotować w osolonej wodzie 15 min odcedzić i wystudzić. Kukurydzę odsączyć. Ogórki, pomidory i jajka pokroić w kostkę. Całość wymieszać z majonezem i jogurtem. Spróbować, doprawić do smaku. Posypać szczypiorkiem. 

Szybko się robi i smakuje świetnie, polecam :)

Czytaj dalej »

środa, 28 grudnia 2016

Orzeszki - ciastka

Przepis znaleziony w starym zeszycie mamy, forma gdzieś zakurzona w piwnicy. Olśniło mnie do czego ona jest i oto pyszne ciacha miałam na święta. Spróbujcie :)


Składniki:

Ciasto
  • 0,5 kg mąki
  • 170 g masła
  • 1 łyżeczka octu
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 4 łyżki stołowe śmietany
  • 3 żółtka
  • szczypta soli
Mąkę przesiać dodać sól, cukier, sodę i wymieszać następnie dodać resztę składników i wyrobić ciasto. Odrywać niewielkie kawałki wielkości orzecha laskowego bądź troszkę mniejsze, formować kulki. Formę nagrzać wkładać kulki, docisnąć wierzch formy i piec na złoty kolor z obu stron do skończenia ciasta. 

Masa:
  • 3 jajka
  • 1 szkl. cukru
  • 1 masło
  • 20 dag orzechów zmielonych
  • kokos do dekoracji
W szerszym garnku zagotować wodę. Na nim położyć naczynie z jajkami by nie dotykało wody, zacząć ubijać jajka dodawać stopniowo cukier. Masa powinna być jednolita i puszysta, pozostawić do wystudzenia. Masło utrzeć i dodawać po 1 łyżce wystudzone jajka, następnie wsypać orzechy wymieszać i wypełniać wypieczone ciasto. 


Można je zlepiać razem, bądź każdą połówkę włożyć do kokosu. 


Mam przepis na orzeszki a forma do ciasta jest różnych kształtów dlatego u mnie sprawdziły się bardziej połówki z kokosem niż całe zlepiane ciacha :)



Zapomniałabym o najważniejszym... są pyszne ;)
Czytaj dalej »

piątek, 9 grudnia 2016

Koreczki śledziowe

Pyszna i szybka przekąska zarówno na wigilijny stół jak i na okazjonalną imprezę. Tylko wykałaczki mam gigantyczne ;) Z jednego słoiczka śledzi wyjdzie 8 koreczków.



Składniki:

  • 1 słoik śledzi (400 g)
  • 3 ogórki konserwowe ( u mnie ostre)
  • pomidory suszone z zalewy 8 szt.
  • papryka konserwowa 
  • cebulka z zalewy śledziowej
Śledzie wyciągnąć z zalewy przeciąć wzdłuż na połowę. Oprószyć świeżo zmielonym pieprzem z ziarnami kolendry oraz płatkami chilli. Ogórki i paprykę pokroić w słupki długości ok 3 cm. 



Na każdy płat ułożyć troszkę cebuli, ogórek, paprykę i suszonego pomidora. Zawinąć i spiąć wykałaczką.


Można jeść same bądź ułożyć na kromce chleba i dołożyć sobie kalorii w postaci majonezu :) mmmniam

Czytaj dalej »

piątek, 25 listopada 2016

Kukułkówka - nalewka

Zainspirowana przepisem Madame Edith (tutaj) postanowiłam zrobić i skosztować. Lubię takie wynalazki i powiem szczerze, że jest przepyszna. Oczywiście powinna swoje jeszcze odstać, ale ciekawość zwyciężyła po miesiącu czekania. Bardzo fajny, słodki i łatwy w przygotowaniu likier. Podrzucam przepis do błyskawicznych piątków. Nie licząc czasu stygnięcia zawiesiny i jej dojrzewania, robi się ją bardzo szybko. 



Składniki:
  • 1 kg kukułek
  • 500 ml wody
  • 500 ml spirytusu + 100 ml przegotowanej wody w temp. pokojowej


Do garnka włożyć cukierki i wlać wodę. Zagotować, zmniejszyć ogień i cały czas mieszać, aż do rozpuszczenia kukułek. Zdjąć z ognia i wystudzić do temperatury pokojowej. Przelać do 3 litrowego słoika lub innego szklanego naczynia. Spirytus rozmieszać z wodą i przelać do zawiesiny. Zakręcić i potrząsnąć. Pozostawić na 2 miesiące w chłodnym miejscu. Potrząsnąć jak Wam się przypomni ;)

Ps. dodając spirytus do nalewek z zawiesin gdzie owoce są gotowane jak np. z aronii - zawsze rozcieńczam go przegotowaną wodą w temperaturze pokojowej. Nalewki wówczas mniej się rozwarstwiają. Takie moje spostrzeżenie :)

Czytaj dalej »

piątek, 4 listopada 2016

Storczyki Phalaenopsis - moje spostrzeżenia

Storczyki są proste w uprawie dopiero wówczas, kiedy przystosujemy je do swoich warunków domowych. Niestety musimy się ich nauczyć, ponieważ nie są to zwykłe kwiaty domowe, które wystarczy podlać raz w tygodniu. Zanim nauczyłam się z nimi "być" wyrzuciłam kilka. Właściwie nie raz się poddałam i mówiłam sobie już nigdy więcej, to zawsze znalazł się ktoś kto mi wręczył jakiegoś "gada" z pięknymi kwiatami, które się do mnie uśmiechały i zawsze powtarzałam sobie tym razem mi się uda. W ruch wchodziły strony internetowe ze wskazówkami na ich temat np.: Poradnik ogrodniczy - forum lub Orchidarium. Polecam Wam te strony zawsze możecie się dokształcić :) a tymczasem dodam coś od siebie.



Wyobraźcie sobie, że wcale nie trzeba robić dziury w murze, żeby było dla nich wschodnie okno, wcale nie trzeba się obchodzić z nimi jak z jajkiem, ciągle je doglądać, martwić a dlaczego mi nie kwitnie czy coś robię źle. Mam storczyka, który nie kwitł mi 4 lata. Przesadziłam go do większej doniczki zmieniłam mu korę i perfidnie powiedziałam, że jak mi nie zakwitniesz to cię wywalę. Wyobraźcie sobie, że pomogło. Mam gdzieś fotkę


Inny znów... bordowa księżniczka... zgniła :( a to dlatego, że ślicznie prezentowała się w ceramicznej doniczce, która nie przepuszczała światła do jego korzeni.


Dlatego od tamtej pory storczyki mam tylko w przeźroczystej, plastikowej doniczce na spodeczku, na który nalewam wodę kiedy nie chce mi się ich namaczać. Zauważyłam, że tak jest im najlepiej. Jeśli lubicie osłonki, bo macie piękny salon i tak się będą fajnie prezentować to bardzo proszę: Phalaenopsis - koniecznie przeźroczysta a Dendrobium jest to obojętne.
Podlewanie: najlepsza jest deszczówka. Jeśli jej nie mam to nalewam wodę z kranu do naczynia w którym je namaczam i odstawiam na noc. Mam również inny sposób na wodę: zamrażam i roztapiam. Pozostawiam by nabrała temperatury pokojowej. Wszystkie kwiaty kochają taką wodę. Namaczam każdego minimum 15 minut ale świat się nie zawali jeśli zostawicie je w wodzie na cały dzień. Ważne jest by je z tej wody wyciągnąć, korzenie powinny przeschnąć do kolejnego namaczania. Nie ma najmniejszego sensu ciągle moczyć ich w wodzie bo w końcu zgniją.


Nawożenie: storczyki to żarłoczne bestie i nawozić je trzeba. Wystarczy raz w miesiącu jeśli jest to roztwór do rozcieńczenia lub raz na pół roku patyczki nawozowe. Jeśli je przenawozicie to mogą się Wam pojawić takie grzybki jak u mnie :)


Dlatego preferuję patyczki nawozowe.
Miejsce: takie, żeby było światło słoneczne. Jeśli położycie je na południowym i zachodnim parapecie to w lecie przypali im liście a w zimie będą się miały świetnie. Dlatego też przydatne będą małe zasłonki okienne, rolety, żaluzje cokolwiek. 
Na parapecie wschodnim i północnym mogą być przez cały rok bez żadnych specjalnych wymagań. Mam jedną uwagę na zimę jeśli uchylacie okno to musicie uważać na mroźne powietrze. Ja sobie tak właśnie wietrzyłam i na drugi dzień miałam po kwiatach.
Po przekwitnięciu przycinam pędy nad drugim oczkiem. Na liściach zbiera się kurz trzeba je przecierać wilgotną ściereczką od czasu do czasu :)
To chyba tyle jeśli mnie olśni to dopiszę. A z takich metod niekonwencjonalnych to trzeba do nich gadać i je kochać czasem nawet pogrozić. Jak do zwierząt :)

A oto kilka zdjęć moich ulubieńców 







Życzę powodzenia :)
Czytaj dalej »

niedziela, 30 października 2016

Porzeczki - nowe sadzonki

Porzeczki czarne bo takie właśnie posiadam są w mojej kuchni ciągle przerabiane na soki, dżemy czy też nalewki. W ogrodzie rosną mi krzewy, które są chyba starsze ode mnie :) co roku je przycinam by owocowały. Tym razem ze starych gałązek przycięłam młode przyrosty długości 30, 40 cm i włożyłam je do wody. Najlepiej przyciąć je po zebraniu owoców u mnie był to koniec lipca albo już sierpień. Z każdej gałązki delikatnie ściągnęłam 3, 4 cm kory.


Dosypałam odrobinę ukorzeniacza do wody i rozmieszałam.


Po miesiącu gałązki ślicznie się ukorzeniły. Czekałam do września by korzenie podrosły.


Takie sadzonki wystarczy tylko posadzić. Wykopałam dołek, rozmieszałam ziemię z kompostem. Włożyłam po 2 sadzonki i zasypałam ziemią. Nie wiem czy Wy również macie w zwyczaju prosić rośliny by rosły? Ja to robię zawsze i za każdym razem gdy coś sadzę :) Moja "fanaberia".


Na wiosnę przytnę wierzchołki aby porzeczki zaczęły się rozkrzewiać. I tak się oto bawię w ogrodzie. 

Polecam, każdemu na oczyszczenie umysłu ze zbędnych myśli, rozładowanie nerwów i dotlenienie organizmu - same plusy ;) Osobiście daje mi to wiele radości :)

Czytaj dalej »

piątek, 21 października 2016

Grzybowa na bulionie warzywnym

W szkole gastronomicznej dowiedziałam się, że grzyby właściwie mają tylko walory smakowe i nic poza tym ale czy tak naprawdę jest? Mam nadzieję, że program nauczania uległ zmianie od czasu kiedy ja do niej chodziłam. Grzyby, moi kochani to przede wszystkim białko oraz witaminy z gruby B. Natomiast moja babcia uważała że "suszone są doskonałe na jelita" ale to tak na marginesie. Polecam Wam szybkie przygotowanie zupy na piątkowy obiad i do Małgosi na błyskawiczny piątek. Wystarczy, że przygotujecie sobie dzień wcześniej bulion lub wyciągniecie zamrożony.



Składniki:
  • 1,5 l bulionu warzywnego (przepis tutaj)
  • 150 g obranych grzybów leśnych (jadalnych oczywiście)
  • majeranek, sól, pieprz do smaku
  • 2 łyżki mąki
  • 3/4 szkl. śmietany 15% (u mnie Łowicka ukwaszona)
Grzyby pokroić na mniejsze kawałki i dodać do wrzącego bulionu, gotować 15 - 20 minut. Mąkę rozmieszać w 1/2 szkl. zimnej wody dodać do wrzątku, rozmieszać rózgą. Dodać śmietany, przyprawić i zagotować. Bardzo lubię taką zupę z ziemniakami. 

Dietetyczne to nie jest ale za to bardzo smaczne i sycące :)

Czytaj dalej »

niedziela, 16 października 2016

Pomidorówka ze świeżych pomidorów z lanym ciastem

Niby zwykła pomidorówka a tak niesamowicie posmakowała nam na wywarze warzywnym, że właściwie od roku nie robię jej inaczej.



Do bulionu:
  • 2 l wody
  • pęczek zieleniny (pietruszka, liść selera, por, koperek - co pod ręką)
  • 2 marchewki
gotować około 0,5 godz. (Zimową porą używam włoszczyzny ze sklepu.)
  • 1 łyżka masła (klarowane lub zwykłe)
  • 1 kg pomidorów
  • kilka listków bazylii
  • sól himalajska, pieprz, łyżka soku z cytryny
Pomidory umyć, pokroić na mniejsze kawałki. W czasie gotowania się bulionu rozgrzać łyżkę masła na większej patelni i wrzucić pomidory oraz bazylię.


Dusić do czasu aż się dobrze rozgotują.


Zieleninę lub włoszczyznę wyciągnąć z bulionu i bezpośrednio do niego przetrzeć przez gęste sitko pomidory. Przyprawić solą, pieprzem, sokiem z cytryny i zagotować zupę.
Przepis na lane kluchy znalazłam na blogu Olgi Smile i bardzo przypadł mi do gustu (tutaj). Do tej ilości zupy zrobiłam z podwójnej porcji:

  • 2 jajka
  • 6 płaskich łyżek mąki pszennej
  • 2 łyżki wody
  • 1 płaska łyżka oleju kokosowego
  • 2 szczypty soli himalajskiej
W naczyniu najlepiej z "dziubkiem" wymieszać wszystkie składniki widelcem lub rózgą - czym wygodniej. Ciasto powinno być jednolite, zwarte ale cieknące. Wlewać strumieniem do gotującej się zupy i gotować 2 minuty.
Czytaj dalej »

piątek, 30 września 2016

Sałatka z czerwonej papryki i pora

Taką sałatkę zrobicie w 0,5 godziny jeśli tylko macie składniki pod ręką. W sam raz na niespodziewaną wizytę. Przepis podrzucam do Małgosi na błyskawiczny piątek



Składniki (waga po obraniu):
  • 350 g papryki czerwonej
  • 300 g pora
  • 5 jajek
  • puszka kukurydzy (425 ml)
  • 1/2 słoika litrowego ogórków konserwowych
  • 2 jabłka
  • majonez 310 ml
  • sól, pieprz do smaku
Wszystkie większe składniki sałatki oprócz pora kroić w dowolną kostkę. Jaja ugotować na twardo, obrać pokroić. Z papryki wydrążyć gniazda nasienne, opłukać i pokroić. Pora obrać, odciąć zieloną część, przekroić wzdłuż na połowę i pociąć na półksiężyce. Zalać wrzątkiem na 5 minut, odcedzić, przestudzić i dodać do reszty składników. Kukurydzę odsączyć. Na sam koniec obrać i pokroić jabłka. Całość wymieszać z majonezem, spróbować, ewentualnie doprawić pieprzem i solą. Osobiście dodaję majonez Kielecki dlatego właściwie jej nie soliłam wystarczył mi pieprz :)

Smacznego:)
Czytaj dalej »

niedziela, 18 września 2016

Papryczka w słodko-kwaśnej zalewie bez gotowania.

Ta odmiana papryki ma łagodny smak prawie nie czuć w niej ostrości. Wyglądem przypomina chilli ale jest bardziej "wyluzowana" ;) niestety nie mam pojęcia jak się nazywa. Może wiecie to dajcie znać w komentarzu. Nie przepadam za olejem w przetworach ale tutaj musiałam dodać, ponieważ zależało mi na tym by jej nie gotować. Jest wówczas fajnie chrupiąca i jak na razie się nie psuje a ma już miesiąc ;)



Składniki:
  • 1 kg papryczek
Zalewa:
  • 1 litr +700 ml wody
  • 600 ml octu spirytusowego
  • 600 g cukru
  • 150 g soli kamiennej (7 łyżek stołowych)

Do 10 słoików 500 ml wyparzonych i suchych włożyć:
  • po 1/2 łyżeczki ziaren gorczycy
  • 1 - 2 cm kawałek chilli
  • 1 łyżeczkę oleju np. słonecznikowego
Papryki wypłukać, odciąć ogonki i odsączyć na durszlaku. Wyparzyć słoiki i zakrętki, czystą ściereczką wytrzeć do sucha. Do każdego słoika wkładać trochę gorczycy, chilli i olej. Następnie układać paprykę ile się da upchnąć ale tak by jej nie połamać. Składniki zalewy zagotować i takim wrzątkiem zalewać po jednym słoiku. Przetrzeć wieczko by było suche, zakręcić i odwrócić do góry dnem. Pozostawić na 0,5 godz. pod ręcznikiem. Po około 2 tygodniach można wypróbować.

Dla pewności za każdym razem kiedy przecieram słoik i zakręcam, odkładam garnek z zalewą na mały ogień by następny słoik również zalać wrzątkiem.

Pyszne są chrupiące z nutką chilli jeśli lubicie ostre to dodajcie sobie więcej chilli, smacznego :)

Czytaj dalej »

piątek, 16 września 2016

Galaretka, dżem z chilli

Podczas wymiany przetworów w ubiegłym roku zauroczyła mnie galaretka z chilli od Olki i sos słodko - kwaśny Pauliny. Były podobne w smaku różniły się tylko gęstością. Dlatego w tym roku zrobiłam zwłaszcza, że chilli obrodziła :). Źródło przepisu tutaj. Trochę zmodyfikowałam do swoich możliwości.



Składniki:

Papryczki opłukane, odsączone i oczyszczone z nasion.
  • 150 g papryki słodkiej
  • 150 g  chilli
  • 500 g cukru żelującego 2:1
  • 400 ml octu winnego + 100 ml octu jabłkowego (można dodać jeden rodzaj, mnie po porostu brakło więc pomieszałam)
Paprykę pokroić na mniejsze kawałki i włożyć do malaksera by pociął ją na wiórki. Do szerokiego rondelka wlać ocet, podgrzać, wsypać cukier i zmniejszyć ogień by cukier się rozpuścił bez mieszania. Następnie dodać paprykę i gotować 10 min od zagotowania. Odstawić do przestudzenia na 40 min w między czasie wyparzyć słoiki np.po przecierach pomidorowych  wraz zakrętkami i odłożyć by przestygły. Powinny być suche.Gdy galaretka zaczyna tężeć delikatnie przemieszać. Przelewać do słoiczków, zakręcić. Przechowywać w chłodnej piwniczce lub lodówce.

Smacznego :)

Czytaj dalej »

środa, 17 sierpnia 2016

Koreczki z ogórków w przyprawie grillowej

Świetna przekąska do mięsa na każdą porę roku. Przepis dostałam od siostry a ona od znajomej i tak się wieść po świecie niesie ;) Ogórki jak na mój gust są świetne dlatego przesyłam dalej - korzystajcie bo warto!


Składniki:

  • 4 kg ogórków
  • 60 dag cebuli
  • 1 szkl. soli kamiennej
  • 2 litry + 1 szkl. wody
  • po 3 ziarna ziela angielskiego, 1 liść laurowy do każdego słoika
Zalewa:

  • 5 szkl. wody
  • 2 szkl. octu
  • 1 kg cukru
  • 1 przyprawa grill klasyczny 20 g
Ogórki umyć, pokroić w koreczki 2 - 3 cm jakie Wam pasują wraz ze skórką. Cebulę obrać, poszatkować lub pokroić w drobne piórka. Dodać do ogórków, zasypać całość solą, zalać wodą i odstawić na 3 godziny.


W tym czasie przygotować słoiki. Do czystych włożyć przyprawy.
Zagotować wodę dodać ocet z cukrem i doprowadzić do wrzenia, przestudzić. Do chłodnej dodać przyprawę grill klasyczny rozmieszać.
Ogórki odcedzić i nałożyć do słoików. Zalać zalewą, zakręcić i pasteryzować 10 min. od zagotowania.

Dla mnie bomba ;)

Czytaj dalej »

piątek, 5 sierpnia 2016

Śledzie po kaszubsku

Pyszne śledzie, których nawet nie można porównać do sklepowych. Ostatnio kupiłam ot z ciekawości, niestety nie dało się ich zjeść. Zostałam poczęstowana, i w jednej chwili poprosiłam o przepis. Kochana Pani G. serdecznie dziękuję. Dzielę się nim z Wami bo jest przepyszny. Przepis dołączam do "Błyskawicznego piątku" jest prosty w wykonaniu a jak zrobicie go w środę, to w piątek możecie się wyłącznie delektować ;)


Składniki:
  • 8 solonych płatów Matjas
  • 1/2 szkl. oleju
  • 1/2 szkl. octu winnego
  • 100 g rodzynek
  • 180 g przecieru pomidorowego (u mnie Pudliszki)
  • 2 liście laurowe, 5 ziaren pieprzu, ziela angielskiego
  • 1/2 kg cebuli
Śledzie namoczyć na 0,5 godziny. Odsączyć i pokroić w kostkę. Cebulę obrać i pokroić w piórka. Na patelni rozgrzać olej dodać cebulę, zeszklić następnie dodać ocet, rodzynki, przecier i przyprawy. Dusić razem około 5 minut i odstawić do wystudzenia. 



W szklanym naczyniu rozłożyć 1/2 farszu na niego ułożyć pokrojone ryby i przykryć resztą farszu. Pozostawić w lodówce na 2 dni. Po tym czasie życzę smacznego. 
Czytaj dalej »

piątek, 29 lipca 2016

Cukinia z marchewką - zupa dietetyczna

Kolejna zupa z serii "nie chce mi się" ale coś trzeba zrobić ;) Bardzo prosta w przygotowaniu, lekka zupa na Błyskawiczny piątek.



Składniki:

  • 600 g cukinii
  • 3 marchewki
  • pęczek zieleniny (nać pietruszki, selera, koper, por)
  • 1,5 l wody
  • 2 łyżki śmietany 12%
  • sól kamienna, pieprz, papryka ostra do smaku

  • 1 ząbek czosnku
  • 1 papryczka chilli 
Wodę zagotować, dodać pęczek zieleniny obraną i pokrojoną w mniejsze kawałki marchewkę. Gotować 15 minut, następnie dodać obraną i pokrojoną w grubszą kostkę cukinię bez gniazd nasiennych. Gotować kolejne 15 minut, wyciągnąć zieleninę i zmielić blenderem warzywa. Dodać śmietanę rozmieszać rózgą i przyprawić do smaku. Z papryczki chilli usunąć nasiona pokroić w drobną kostkę, czosnek zmiażdżyć i razem przesmażyć na odrobinie oleju kokosowego. Na talerz nalać zupę dodać grzanki lub groszek ptysiowy i obsypać papryczką.


Smacznego :)
Czytaj dalej »

czwartek, 28 lipca 2016

Ocet jabłkowy

Ocet jabłkowy stosuję w mojej kuchni dopiero od roku. Lepiej późno niż wcale ;) Zaczęłam go używać ze względu na jego liczne właściwości prozdrowotne. Przede wszystkim mój M. pozbył się zgagi, która go wiecznie męczyła - wystarczy na pół godziny przed głównymi posiłkami wypić 1/2 szklanki wody z 1 łyżką octu jabłkowego. Picie takiego roztworu zakwasza żołądek a tym samym wspomaga trawinie.  W sieci znajdziecie mnóstwo informacji na temat leczniczych właściwości octu np. tutaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że obniża poziom cukru we krwi i polepsza stan naczyń krwionośnych. Ten ocet w sklepach pozostawia wiele do życzenia więc mając w ogrodzie papierówki żal nie zrobić własnego ze swoich ekologicznych jabłek. Szukając przepisu natknęłam się na blog Agnieszki Maciąg (tutaj) i to na jej wskazówkach bazowałam.



Składniki:
  • 2 kg jabłek - papierówki lub antonówki
  • 2 l wody
  • 3 - 5 łyżek stołowych cukru lub miodu
Zagotować wodę, przelać do przestudzenia, posłodzić i wymieszać. Następnie wyparzyć słój (u mnie gliniany garnek) na ocet, drewnianą łyżkę i talerzyk. Umyte i osuszone jabłka pokroić w ćwiartki, usunąć robaczki i ogonki. Gniazda nasienne można pozostawić. Przełożyć do słoja zalać letnią wodą, przykryć talerzykiem i obciążyć szklanką z wodą by jabłka nie wypływały (mogą zapleśnieć). Naczynie przykryć gazą i naciągnąć gumkę recepturkę. Odstawić w ciepłe i zacienione miejsce na 3-5 tygodni. Jabłka należy 2x dzienne przemieszać. Po skończonej fermentacji - woda przestaje się pienić - należy przecedzić owoce przez gazę i przelać ocet do wyparzonych butelek. Na powierzchni octu po kilku dniach może pojawić się tzw."matka" rozpoczyna się wówczas proces fermentacji octowej. Ocet jest gotowy jeśli ma smak octu i zapach jabłek a nie drożdży. Gdyby ocet zapleśniał należy go wyrzucić. 


Uwaga! to nie jest trudne :) wystarczy zachować czystość i uzbroić się w cierpliwość.
Powodzenia
Czytaj dalej »

piątek, 15 lipca 2016

Amatorska uprawa malin

Maliny towarzyszą mi od 6 lat. Uprawiam je z różnym skutkiem. Prowadzę ciągłą walkę z nornicami, na śniadanie przychodzą również sarny dlatego ciągle je dosadzam, a one ciągle albo obsychają, albo giną marnie w ustach zwierząt. W tym roku do grabieżców muszę doliczyć ptaki. Udało mi się rozszerzyć uprawę ładnie się przyjęły i zaczęły owocować to sfrunęły szpaki i w najlepsze pałaszują. Szczerze mówiąc to mam ich dość. Pozwoliły sobie na zbyt wiele w tym roku: truskawki, czereśnie, wiśnie, porzeczki a teraz maliny. Cóż... nie ma lekko :)



Jeśli chcecie mieć własne, ekologiczne malinki musicie powoli zacząć planować:
  • wybrać miejsce - słoneczne;
  • nawieźć glebę obornikiem i przekopać szpadlem lub przyorać;
  • jeżeli chcecie sadzić jesienią to polecam nawieźć glebę w sierpniu i końcem września sadzić, jeżeli wiosną to wystarczy w październiku;
  • przed sadzeniem należy przekopać ziemię z kompostem. Dobrze jest wyznaczyć sobie rzędy co 70 - 100 cm, a w rzędach sadzić co 40 - 50 cm;
  • nie przycinać korzeni, sadzić tak głęboko by pąki przybyszowe na korzeniach były przykryte 5 cm warstwą ziemi. Delikatnie udeptać by stały stabilnie,podlać i wyściółkować. 


Ściółkowanie ma na celu zwiększenie wilgotności gleby i zmniejszenie ilości chwastów. Niestety nie uniknie się plewienia w pierwszym roku, mnie się to nie udało. Poczekałam ze ściółkowaniem aż miałam pewność, że maliny się przyjęły, pozbyłam się chwastów, rozsypałam jeszcze dodatkowo kompost na wierzch, podlałam i wyściółkowałam słomą.
I co dalej?.... czekamy na owoce. W czasie suszy podlewać, plewić by chwasty nie zagłuszyły malin. Bardzo lubię odmiany owocujące od sierpnia, mam też wczesne ale nie jestem nimi zachwycona. Nie są takie soczyste i zazwyczaj robaczywe. Oczywiście wszystko zależy od pogody. Odmianom wczesnym zostawia się nowo wypuszczone łodygi na zimę. One będą owocować w następnym roku, po czym wycina się je. Odmiany późniejsze po zbiorze owoców wycina się około 10 cm od ziemi i nie zostawia się żadnych pędów. Po cięciu dobrze jest płytko spulchnić ziemię odchwaścić rozłożyć kompost i znów zaściółkować. Po kilku latach ładnie się rozrosną i powiększą plantację.
Tyle z mojej strony a tutaj znajdziecie fachową informację Poradnik Ogrodniczy.

Maliny to wymagające bestie ;) 
Czytaj dalej »

wtorek, 12 lipca 2016

Dżem z czarnej porzeczki

Robiąc dżemy zazwyczaj dodaję żelfix ale, że ostatnio unikam chemii ile tylko się da, to postanowiłam zrobić go bez tego dodatku. Wyszedł pyszny i nic nie stracił na swojej konsystencji. Robi się go bardzo prosto, aż grzech nie skorzystać :)



Składniki:

  • 1 kg czarnych porzeczek
  • 0,5 kg cukru
Porzeczki opłukać, obrać z szypułek i przełożyć do garnka z grubym dnem. Zasypać cukrem i podgrzewać na niewielkim ogniu mieszając co chwilę aby cukier nie przypalił się do garnka. Po rozpuszczeniu cukru zmniejszyć ogień tak, by dżem tylko mrugał. Gotować 1-1,5 godziny w zależności jak bardzo ma być wysmażony. Należy przemieszać od czasu do czasu. Słoiki umyć, wyparzyć i wytrzeć do sucha wraz z zakrętkami. Przekładać gorący dżem i zakręcać. Można zapasteryzować ale ja tego nie robiłam. W książce
"Kuchnia Polska" Ewy Aszkiewicz wyczytałam, że nie trzeba tego robić. Zobaczę czy się zepsuje czy przetrwa, chociaż... jest tak pyszny, że zimy nie doczeka.

Czytaj dalej »

piątek, 8 lipca 2016

Koktajl z czarnej porzeczki

Bomba witaminowa którą się ostatnio rozpieszczam, to bardziej mus jak koktajl. Czarna porzeczka ma mnóstwo wit.C  i rutyny, a żółtko jajka jest źródłem białka, wit. A,D,E,K oraz tłuszczu. Dlatego połączyłam oba składniki w koktajlu :)



Składniki:
  • 100 g czarnej porzeczki
  • 180 g jogurtu naturalnego
  • 1 żółtko jaja wiejskiego
  • 1 łyżka miodu (opcjonalnie)
Jajko sparzyć oddzielić białko od żółtka. Porzeczki opłukać, oczyścić z szypułek. Połączyć z jogurtem, żółtkiem i miodem. Zmiksować blenderem.

Miód nie jest konieczny, ja go nie dodawałam, ale jeśli ktoś lubi słodkie to polecam dołożyć. Fajna alternatywa dla śniadaniowych kanapek.

Czytaj dalej »

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Zupa koperkowa na wywarze mięsno - warzywnym

Wpadłam na grządki a tam piękny, świeży koper, którego nie zdążyły jeszcze obsiąść mszyce. Nie mogłam się oprzeć, zerwałam konkretną garść i zabrałam się za zupę. Tym razem pozwoliłam sobie na wywar z kości schabowych i warzyw. Zupa wyszła świetna. Jest łatwa w przygotowaniu, polecam :)



Składniki:

  • 2 l wody
  • włoszczyzna (2 marchewki, 1 pietruszka, kawałek selera, pora, liść lubczyku, natka pietruszki, cebulka opieczona jak do rosołu)
  • koperek 15 - 20 g
  • 300 g kości schabowej
  • 1/2 szkl. kaszy manny
  • sól himalajska lub kamienna, pieprz, szczypta chilli 
Kość opłukać, zalać wodą i zagotować. Do gotującej się kości dodać obrane i opłukane warzywa, zmniejszyć ogień i gotować około godzinę. Następnie przecedzić wywar, dodać do niego pokrojoną ugotowaną marchewkę, pietruszkę i seler. Zmiksować blenderem, dodać kaszę mannę, mieszać rózgą do zagotowania by nie powstały grudki. Koperek opłukać, drobno pokroić i dodać do gotującej się zupy. Przyprawić do smaku, gotować jeszcze minutkę i odstawić na 5 po czym można podawać.

Smacznego :)
  
Czytaj dalej »

piątek, 10 czerwca 2016

Zupa krem brokułowa - dietetyczna

Witajcie po dłuższej przerwie. Czasu brak, albo inaczej czas zawsze jest tylko są rzeczy ważne i ważniejsze, coś trzeba wybrać...
Ostatnio bardzo smakują mi zupy na bazie bulionu warzywnego (klik) z dodatkiem głównego warzywa. Z gotowym bulionem możecie błyskawicznie zrobić zupę. Zapraszam na brokułową :) 



Składniki:

  • 1 - 1,5 l bulionu warzywnego
  • 1 brokuł
  • marchew, pietruszka, seler z bulionu
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa do smaku
  • groszek ptysiowy, grzanki (opcjonalnie) 
Brokuł opłukać, podzielić na różyczki i zalać bulionem tyle by go przykrył. Gotować do miękkości około 15 - 20 minut dodać marchew, pietruszkę i seler z bulionu. Całość zmiksować blenderem. Przyprawić i podawać np. z groszkiem ptysiowym.

Smacznego:)
Czytaj dalej »

niedziela, 1 maja 2016

Zupa chińska dla M.

Mój M. bardzo ją lubi i często bierze ją do pracy. Nalewam wrzątek do słoika, zakręcam i odwracam do góry dnem. Pozostawiam tak do ostudzenia, zapasteryzuje się. Polecam taką formę obiadów do pracy. Naturalne produkty a nie chemia z torebki, która jest tak często reklamowana. Oczywiście w młodości sama uległam tej magii wygody... do czasu kiedy zaczęły pękać usta, pojawiły się problemy żołądkowe i dodatkowe kilogramy.



Składniki na 3 l zupy:

  • 2 l wody
  • 4 nogi z kurczaka lub 750 g mięsa z uda kurczaka
  • 3 marchewki, 1 pietruszka, kawałek selera
  • 250 g pieczarek i 6 grzybów mun
  • 200 g cebuli (2 szt.)
  • 100 g ryżu
  • 1 łyżka stołowa soli himalajskiej (około)
Składniki marynaty do mięsa:
  • 2 łyżki sosu sojowego jasnego
  • 2 łyżki  sosu sojowo-grzybowego
  • 1 łyżka papryki słodkiej
  • 1/2 łyżeczki papryki chili 
  • 2 ząbki czosnku
Jeśli kupicie nogi to należy odkroić z nich skórę i mięso. Można również kupić gotowe mięso co zaoszczędzi Wam czasu i nerwów. Pokroić w grubszą kostkę. Zmiażdżyć czosnek i dodać do mięsa wraz z pozostałymi składnikami marynaty. Pozostawić na minimum 0,5 godziny. W tym czasie obrać warzywa, opłukać pieczarki. Marchewkę, pietruszkę pokroić w 3 cm długości słupki, selera w kostkę.Wrzucić do wody. Zagotować. Pokroić pieczarki i cebulę w półksiężyce. Rozgrzać patelnię z łyżką oleju kokosowego i przesmażyć mięso. Proponuję smażyć mniejsze porcje mięsa, niż wrzucać wszystko na patelnię. Ładnie się zarumieni nie puści tyle wody co smażone w całości. Mięso przełożyć do gotujących się warzyw. Wsypać ryż i cały czas gotować na małym ogniu. Przemieszać by nie przywarł do garnka. Grzyby mun zalać wrzątkiem i pozostawić na 5 minut. Następnie przecedzić i pokroić w paseczki. Są w sprzedaży krojone grzybki mun, wówczas wystarczy je wrzucić do zupy. Na patelni przesmażyć pieczarki do zarumienienia, dołączyć do zupy, następnie przesmażyć cebulę i również dodać ją na koniec do zupy. Można dolać 0,5 l wody w razie potrzeby, to ma być zupa nie gulasz :) Spróbować i doprawić solą. Gotować całość około 10 minut na małym ogniu. 

Zupa jest pyszna, bardzo treściwa co podoba się mojemu M. do tego z fajną nutą orientu :) Trochę pracy przy niej jest, ale czego się nie robi dla M.?

Czytaj dalej »

wtorek, 26 kwietnia 2016

Własna uprawa warzyw i owoców - myśli moje.

Coś Wam opowiem... będąc małą 6 może 7 letnią dziewczynką zaczęłam pomagać mamie w pieleniu grządek, w sadzeniu ziemniaków czy sianokosach i żniwach. Będąc nastolatką nie znosiłam tej pracy. Rok w rok ciągle to samo. Ciężka praca bo niestety to nie było łatwe. Krowy, świnie, kury, kaczki, do tego szkoła. Obiecałam sobie, że nigdy nie będę tak ciężko pracować jak mama, bo po co? Wszystko jest w sklepie i właściwie to się nie opłaca. Z małej działki rolnej zrobiłam ogród, posiałam trawę, posadziłam parę drzewek, jakąś rabatkę kwiatową i tyle... do czasu kiedy wypróbowałam jak smakuje marchewka, por i inne warzywa z dużych sieci handlowych. Zatęskniłam za dawnym smakiem. Marchewka nie była olbrzymia miała może 10 czy 15 cm długości wcale nie była taka gruba... była średnia soczysta, smaczna i słodziutka. Kiedy wyszłam za mąż i zaczęliśmy się starać o dziecko dostałam ... mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że obsesji na punkcie wartościowych warzyw czy owoców. No i oczywiście wróciłam do uprawy. Nie ważne jest dla mnie to czy się, to opłaca czy nie. Bywa różnie czasem nornice, ślimaki, wiatr, gwałtowne deszcze, susza potrafią zniszczyć uprawę. Korzystam z tego co zostanie :) Zaczęłam od małej grządki z marchewką i pietruszką. Dzisiaj po 11 latach mam przydomowy arsenał warzywny :) Było różnie karczoch... hmm przemarzł, pasternak posmakował ale nie na tyle żeby go uprawiać. Coroczna uprawa: pomidory, cukinia, ogórki, cebulka, buraki, fasolka szparagowa, papryka, groszek cukrowy, porzeczki, aronia, maliny, winogrona, świdośliwa, jabłka, gruszki, truskawki, borówka amerykańska. Nowy nabytek to rokitnik. Zioła: melisa, mięta, bazylia, rozmaryn, lubczyk, tymianek. To tyle z uprawy dochodzi jeszcze ogród azalie, rododendrony, lawenda, róże... mam co robić czasem zastanawiam się skąd ja czerpię siły na to wszystko... jestem zmęczona ... czasem bardzo, przychodzi wiosna - pielenie, sadzenie... przychodzi lato - przetwory ... przychodzi jesień przygotowanie ziemi do zimy... w zimie - odpoczywam ale czy na pewno? odgruzowuję dom po całym roku.

Ogrodowe wspomnienia








































I tak się kręci miesiąc za miesiącem i rok za rokiem... Szybko, męcząco ale szczęśliwie :)


Czytaj dalej »
Print Friendly and PDFPrint Friendly
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Życiowe pasje , Blogger