Nie ma jak stara, sprawdzona klasyka. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że moje brzące bardzo ją polubiły. Dlatego też będę ją częściej robić. Można ponarzekać na wzdęcia, gazy i można się z nich pośmiać :) kto głośniej? mama, tata a może córa ;) Chacha samo życie... i samo zdrowie bo fasola zawiera potas, wapń i fosfor bardzo ważne dla rozwoju dzieci oraz ma dużą ilość białka roślinnego (12-13%) (źródło informacji). Znalazłam też bardzo fajny artykuł na temat składników mineralnych polecam ten link. Super lektura. To może po tym długim wstępie przejdę do przepisu:)
Fasolę najlepiej zalać wodą na noc by się namoczyła.
Są różne przepisy jedne radzą odlać wodę - nie będzie po niej wzdęć inne z kolei - nie ponieważ traci się cenne składniki mineralne. Robiłam tak i tak, i różnicy nie widzę. Więc zrobicie jak się Wam podoba.
Składniki:
- 0,5 kg fasoli Jaś
- 0,5 kg kiełbasy zwyczajnej
- 0,5 kg boczku wędzonego
- garść grzybów suszonych (opcjonalnie)
- 200 g przecieru pomidorowego (jeżeli używam własnego daję 350 - 400 ml)
- 1 cebula
- liść laurowy 2x, ziele angielskie 4x, pieprz ziarnisty 4x
- sól, pieprz, papryka słodka lub ostra do smaku
- 1,5 l wody
Fasolę zalać 1,5 l wody lub dolać wody do tej w której się moczyła. Dodać suszone grzyby liście laurowe, ziele, pieprz gotować ją do miękkości. Miedzy czasie pokroić kiełbasę, boczek i cebulę w kostkę. Przesmażyć po kolei. Jak fasolka jest podgotowana (tzn jak wbijecie w nią widelec) dodać przesmażone produkty wraz z przecierem. Można uzupełnić jeszcze wodą (podczas gotowania część wody Wam odparuje). Gotować około 15 minut lub do miękkości fasoli, przyprawić solą, pieprzem, papryką. Następnie zdjąć z ognia odstawić na godzinę do przegryzienia się smaków.
Ps. jeżeli lubicie gęstą fasolkę to można rozmieszać 2 łyżki np. skrobi kukurydzianej w zimnej wodzie, wlać do potrawy, rozmieszać i zagotować.
Osobiście kocham ją drugiego dnia tak jak bigos :)
Bardzo lubię takie sycące dania, zwłaszcza, ze na dworze zamiast majowego ciepła tylko chłód ;/
OdpowiedzUsuńA u mnie dziś 25 stopni w cieniu, na słońcu gorąco jakby był środek lata. Zulu k może wysłać Ci nieco tego ciepła?
Usuńzuzia
Świetna inspiracja na obiad, dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńMałgośka jak ja dawno nie jadłam dziękuje za przypomnienie ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, szuka się cudów a prostota pyszna :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś tak za bardzo nie przepadam za fasolą, ale moja rodzinka już tak :)
OdpowiedzUsuńChyba z 10 lat nie jadlam fasolki po brytońsku! Co wchodze na tego bloga robisz mi wielkiego smaka na cos :)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi :) bardzo mi miło
UsuńSmakowite, domowe przepisy!
OdpowiedzUsuńKusząco wygląda ta fasolka ^^
Będę zaglądać częściej :)
A ja zagęszczam fasolkę zupą ogonową w proszku, dużo smaczniejsza jest niż z przecierem:)
OdpowiedzUsuń